Autor |
Wiadomość |
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Pią 13:30, 05 Paź 2007 |
|
Życie przed życiem
Sejmowa komisja specjalna działająca na wniosek i pod auspicjami moherowych maniaków chce wpisać do konstytucji ochronę życia od chwili poczęcia. Nauka nie zna jednak takiego pojęcia. Równie dobrze można by wpisać do ustawy zasadniczej zapis, że Polska zawarła sojusz z niebiańskimi kosmitami.
====================
Zapis o ochronie życia jest zawarowany w dwóch artykułach Konstytucji RP: 30 i 38. Pierwszy mówi o „niezbywalnej godności człowieka”, drugi – już ściślej – o gwarancji ochrony życia. Dyskusja trwa w tej chwili tylko nad tym, do którego z nich dopisać słowa: „od chwili poczęcia”.
Na marginesie trzeba dodać, że aby zmienić konstytucję, potrzeba dwóch trzecich głosów parlamentarzystów, a to będzie raczej niemożliwe. Dlaczego „raczej”? - bo nie takie sprawy w naszym parlamencie były już przegłosowane. Na razie owo „od chwili poczęcia” dzieli posłów nawet w koalicji. Tym bardziej że artykuł 38 – „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia” – został zinterpretowany przez Trybunał Konstytucyjny w roku 1997 tak, iż życie ludzie jest chronione także w okresie prenatalnym.
A kiedy według obecnej wykładni prawnej nie jest chronione, czyli kiedy kobieta może się zdecydować na legalną aborcję? W trzech przypadkach: gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa; gdy zagraża ona zdrowiu albo życiu kobiety; w razie ciężkiego lub nieodwracalnego uszkodzenia płodu.Tyle istniejące prawo i próba jego zmiany.
Przyjrzyjmy się temu, co o powstaniu człowieka mówi współczesna nauka. Udział Pana Boga zostawmy na razie na boku. Czyli temu, co znaczy zapisane w art. 38 słowo „każdy”? Czy „każdy człowiek” to również zapłodnione jajo w momencie dotarcia plemnika do komórki jajowej? Czy człowiek powstaje wówczas, gdy nastąpią pierwsze komórkowe podziały, i ile ma ich nastąpić, aby można powiedzieć ecce homo? A co z zapłodnieniem in vitro? A co z duszą?
Proponowany zapis konstytucyjny „od momentu poczęcia” jest dramatycznie nieprecyzyjny, a bywa, że śmieszny. Za taki początek można przecież skrajnie uznać wniknięcie penisa do pochwy i moment ejakulacji. To wcale nie pomyłka ani żarty – przecież obrońcy życia głoszą, że już na tym etapie sztuczne przeszkadzanie (antykoncepcja) w odnalezieniu przez plemnik komórki jajowej (albo uniemożliwienie mu wniknięcia w nią) jest zbrodnią, zamachem na życie i grzechem śmiertelnym.
Pomińmy jednak ten – jakże przyjemny – etap coitus i przejdźmy do momentu, kiedy sprytny i obdarzony zdolnością ruchu plemniczek (jeden szczęściarz z milionów) wygrywa wyścig i jako pierwszy wnika do wnętrza jaja. „I oto mamy początek życia” – woła wielkim głosem „autorytet” Kościół święty. Przywolując jednak współczesną genetykę, trzeba odpowiedzieć:
A gówno prawda! Bo to wcale nie jest żadne życie poczęte, żaden nowy byt niezależny i to nie jest żaden „każdy”. O takim fenomenie można zacząć (!) mówić dopiero w chwili uaktywnienia się i wymieszania genów zarodkowych – czyli wspólnych. Jeszcze przynajmniej przez kilka dni geny ojca z plemnika i geny matki z jaja pracują sobie niezależnie. Dopiero po następnych podziałach zygoty pod wpływem rozmaitych czynników dochodzi do połączenia i wypracowania wspólnej nowej jakości. Ale nawet i w takiej sytuacji nauka nie chce jeszcze mówić o tym prazarodku jako o „kimś innym”, czyli samoistnej istocie. Problem mózgu – jego zalążków.
Poza tym, naukowcy bez trudu potrafią już dziś wywołać zjawisko partenogenezy (niekiedy dochodzi doń w sposób naturalny) i w odpowiedni sposób podrażniając komórkę jajową, doprowadzić do tego, aby samoistnie zaczęła się ona dzielić. Powstaje wówczas zarodek posiadający wyłącznie DNA matki. Czy taki ludzki zarodek również ma podlegać prawnej ochronie, choć wiadomo (przynajmniej w obecnym stadium nauki), że nie urodzi się z niego żywa istota ludzka?
Jeszcze ciekawiej problem wygląda w przypadku klonowania. Wówczas do komórki jajowej sztucznie pozbawionej jądra wkłada się jądro z innej komórki (np. z ucha). Taka hybryda zaczyna się następnie samoistnie dzielić w coraz bardziej skomplikowany organizm. I ani jajowa, ani ta druga (doprowadzająca do sztucznego zapłodnienia) nie są chronione prawem. A ich wielokrotny podział ma być chroniony? Od kiedy? Poza tym – jak traktować istotę powstałą z klonowania, będącą dziełem człowieka, a nie Boga? Czy taki zarodek można „wyskrobać”?
Wróćmy do naszego klonu – hodujemy go następnie in vitro do stadium blastocysty (grupy kilkudziesięciu – kilkuset komórek) i potem, po odpowiednich manipulacjach, zmieniamy przeznaczenie zarodka, uzyskując z niego komórki macierzyste – przyszłość i nadzieję ludzkości. Z tych komórek można wyhodować np. szpik kostny do przeszczepu. Czy ów szpik – ratujący ludzkie życie i powstały z ludzkiego zarodka – należy chronić prawnie jako istotę poczętą?
Jeszcze mało wątpliwości? No to idźmy dalej i przyjrzyjmy się problemowi bliźniaków. I akurat wcale nam tu nie chodzi o TYCH bliźniaków. Oto naturalnie poczęty jeden zarodek można sztucznie podzielić (nauka już to potrafi) na dwa odrębne, rozwijające się odtąd niezależnie jako bliźnięta. Czy wtedy, po znowelizowanej konstytucji, będziemy najpierw mówić o jednym bycie, o jednym „każdym”, a po ingerencji lekarza-genetyka – o dwóch? Dusza też ulega podzialowi?
No ale sprawdźmy przypadek modelowy bez żadnych „udziwnień” genetycznych. Wtedy bezwzględnie należy chronić życie od poczęcia! – zakrzykną „obrońcy”. Lecz jak to zrobić, skoro osiemdziesiąt (!) proc. prawidłowo powstałych i dzielących się komórkowo zarodków obumiera w sposób naturalny? Innymi słowy, natura ( u nich bóg-Stwórca) sama dokonuje aborcji czterech na pięć płodów. Jak więc je przed nią bronić? Pani z panem idą do łóżka, no i co... jajko, plemnik, zygota, dalszy podział chroniony konstytucyjnie. Jest nasz „każdy”... A tu, przy kolejnym badaniu USG, widać... że nic nie widać. Nie ma zarodka, obumarł, zniknął. Jak prawnie rozstrzygnąć problem, kiedy to „człowiek” kompletnie się rozpływa i z tej racji przestaje być podmiotem prawnym? Jeśli zarodek traktujemy jako człowieka, to może popełnił on samobójstwo?! A może wypadł w wannie podczas kąpieli bo woda byłą za gorąca?
Istotnym zagadnieniem jest moment uczłowieczenia płodu. Jeżeli nie chcemy popaść w skrajny dualizm ciała i duszy, musimy założyć, że nie istnieje ludzka istota nie posiadająca w pełni ukształtowanego ciała ludzkiego i ludzkiej duszy. Rodzi to wiele pytań odnośnie momentu uczłowieczenia. Czy potencjalna istota ludzka jest tym samym co istota rzeczywista? Czy ciało ludzkie jest w pełni ukształtowane zanim uformują się pewne organy, zanim rozwinie się system nerwowy, zanim nastąpi zróżnicowanie płci płodu? Czy płód jest ludzką istotą zanim stanie się zdolny do życia, zdolny do przetrwania poza łonem matki?
A to przecież nie koniec bólu głowy prawników konstytucjonalistów... Czasem po zapłodnieniu zarodek ma nie dwa komplety chromosomów (matki i ojca) jak my wszyscy, ale trzy (zarodek triploidalny). Wówczas powinniśmy mówić nie o jednym człowieku, ale o półtora gościa.
Czy to też „każdy”, stworzony „na obraz i podobieństwo...”, którego trzeba chronić za wszelką cenę? Pół biedy byłoby jeszcze wtedy, gdyby natura samoistnie eliminowała takie mutanty. Ale nie. Niekiedy rodzą się one i żyją jakiś czas. Czy to są ludzie? Jeśli tak, jeżeli każemy takim płodom przychodzić na świat, to obciążymy je agonią przez osiemnaście miesięcy (tyle żyją najdłużej). O cierpieniach rodziców nie ma w nowej ustawie mowy... Według obowiązującego w tej chwili prawa, takie zarodki są eliminowane, a czasem zamrażane na zawsze. Nowe prawo w wydaniu tych nawiedzonych maniaków każe takiemu „półtora człowiekowi” żyć i co dzień bardziej umierać.
Część zarodków zostaje zamrożona na zawsze. Zmodyfikowana konstytucja mówiąca o bezwzględnej prawnej ochronie płodu zupełnie nie rozstrzyga statusu prawnego takich zamrożeńców. Jeśli są ludźmi, to jakie prawa mają je chronić? Prawa do odpowiedniej temperatury ciekłego azotu czy prawa do natychmiastowego rozmrożenia i wszczepienie ich do macicy. Czyjej? I po co? Po to, aby dotarły w rozwoju do jakiegoś stadium i bezwzględnie umarły?
To tylko niektóre pytania, jakie rodzą się, gdy zastanowić się nad prawnymi modyfikacjami w wykonaniu „obrońców życia poczętego” czyniących ludziom wodę z mózgu – oczywiście wodę święconą.
Szkoda, że rozpoczynając swoją krucjatę, nie zapytali o jej sens naukowców albo nawet uznanych przez siebie autorytetów, czyli wielkich ludzi Kościoła. W praktyce współczesny Kościół nie zawsze podtrzymuje doktrynę o uczłowieczeniu (animacji – hylomorficzna teoria człowieczeństwa) od chwili poczęcia. Nie dokonuje się na przykład chrztu w każdym przypadku poronienia. Rzadko dokonuje się chrztu, ostatniego namaszczenia, czy odprawia się msze żałobną nawet wówczas, gdy poroniony płód jest dzieckiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Wydaje się, że rozróżnienie między potencjalną ludzką istotą, jaką jest rozwijający się płód, a rzeczywistym ludzkim bytem, którym płód może się stać - Kościół czyni w każdym przypadku z wyjątkiem aborcji.
Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć tutaj na te pytania, możemy jedynie ukazać konieczność rozważenia powyższych kwestii.
Tymczasem propaganda skatoliczałych ciemnogrodzian „w obronie życia dzieci nienarodzonych od poczęcia do naturalnej śmierci" jest totalna. W kościołach odprawiają modły w tej intencji. Nie zważają na naukowe osiągnięcia w tej dziedzinie, nawet na to, co pisali ojcowie Kościoła rzymsko-katolickiego. Otóż według stanowiska Kościoła, człowiek to ciało ożywione przez nieśmiertelną duszę. Św. Tomasz z Akwinu, doktor - największy teoretyk - pisał, że płód jest ożywiony przez duszę w 40. dniu po zapłodnieniu w przypadku chłopców i w 80. dniu w przypadku dziewczynek (Encyklopedia katolicka, t. III, str. 454). Czyli do tego okresu płód nie jest człowiekiem! Ks. prof. dr hab. Mieczysław Krapiec, były rektor KUL, pisze, że „moment zaistnienia duszy ludzkiej jest niemożliwy do ustalenia" (EK, t. III, str. 380). No i co na to ciemnogrodzianie spod znaku świętobliwego Marka Jurka i wielebnego Romana Giertycha? Jak można chronić życie ludzkie od chwili poczęcia, kiedy nawet nie wiadomo, kiedy nastąpiło to poczęcie?
Jeden współczesny ( i dziwo rozsądny) teolog, Joseph Donceel SJ, sformułował jasną opinię: "Nie istnieje umysł tam, gdzie organizm nie jest gotowy by go posiadać, nie istnieje duch tam, gdzie umysł nie jest zdolny go przyjąć.. Jestem pewien, że nie ma ludzkiej duszy a zatem i istoty ludzkiej w ciągu pierwszych kilku tygodni ciąży, kiedy to embrion znajduje się w wegetatywnym stadium rozwoju."
Wielcy Kościoła, duchem natchnieni św. Augustyn, i św. Tomasz nie traktowali aborcji jako grzechu zabójstwa, dopóki płód nie zostanie obdarzony duszą. Obaj panowie twierdzili, że następuje to około sześć tygodni po zapłodnieniu. Coś w tym jest! |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Szatan666
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piekło
|
Wysłany:
Pią 18:29, 27 Lut 2009 |
|
Nejpierf blo ycie! |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Pon 11:46, 01 Lis 2010 |
|
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|