Autor |
Wiadomość |
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Sob 13:22, 17 Lut 2007 |
|
Wynaturzenia moralne w szeregach rzymsko-katolickiego kleru dotkniętego przymusowym bezżeństwem są tak długie… jak historia celibatu. Czy można dobrowolnie żyć w „czystości"? Prawidłowo rozwinięta osobowość, nawet pomazana świętymi olejami i pozostająca pod stałą pieczą Ducha Świętego nie toleruje i nie zdzierży abstynencji płciowej.
Całą klasę młodych - w sile wieku ludzi płci obojga - celibat stawia poza nawiasem życia społecznego we wszystkim, co dotyczy elementarnego instynktu i jednego z najsilniejszych dążeń ludzkich.
Czynności narządów płciowych stanowią przyrodzoną właściwość, więc jako takie nie mogą być sprzeczne z pojęciem moralności. To Kościół deprawuje naturalny, ludzki popęd do uszlachetniania gatunku. Katolicyzm bowiem całe życie seksualne człowieka (nawet to małżeńskie!) ogłosił nieczystym. Wśród apostołów byli żonaci mężczyźni, którzy mieli dzieci. Piotr, uczeń Zbawiciela, rzekomy pierwszy papież, również był żonaty, a Jezus uzdrowił nawet jego teściową, kiedy leżała w łóżku złożona niemocą. Jeden z żydowskich filozofów, Ben Chorin, utrzymywał, że Jezus był żonaty. Chrystus zresztą od kobiet nie stronił, a wręcz przeciwnie, lubił bardzo ich towarzystwo. Nowy Testament nie wspomina o dziewiczości lub bezżenności przełożonych Kościoła. Nie przypisuje się w nim temu zagadnieniu żadnego znaczenia. Celibat nie wynika z nauk Jezusa. Zresztą „duchowieństwo" w ogóle nie istniało w pierwszym Kościele.
Pierwotne gminy chrześcijańskie wybierały swoich starszych drogą głosowania. Zbiorowa mądrość i znajomość realiów dawały większe gwarancje trafnego wyboru przywódcy aniżeli dzisiejsze orzeczenia biskupów. Do roku 1074 nikt nie ośmielił się złamać naturalnych praw Bożych. Kościół był wówczas w miarę „czysty", gdyż przełożeni gmin żyli w legalnych, monogamicznych związkach małżeńskich.
Aż wreszcie znalazł się szalony mnich nazwiskiem Hildebrandt, kanalia, który na mieszkańców Rzymu sprowadził cierpienia i nieszczęście. Został papieżem i przyjął imię Grzegorz VII (1073-1085). W roku 1074 zwołał do Rzymu synod w celu umocnienia swojej pozycji władcy absolutnego i pana świata, a przede wszystkim w celu pokonania niemieckiego cesarza Henryka IV. W tak zwanym dyktacie papieskim Grzegorz ogłosił całemu światu, że „nazwa papież przysługuje tylko rzymskiemu biskupowi" i że papież jest „namiestnikiem Boga na ziemi". To właśnie on wynalazł w swojej chorej głowie nowy grzech, a mianowicie grzech wstępowania duchowieństwa w związki małżeńskie. W związku z decyzją Namiestnika Chrystusa, u podstaw której leżały tylko i wyłącznie względy natury politycznej i finansowej, wydano stosowne dekrety przeciwko naturze człowieka i rozbito tysiące rodzin duchownych. Cóż, kler zależny od papieża z niechęcią i oporami zaakceptował ten nie swój „grzech". Ci, którzy nie chcieli opuszczać żon i dzieci, musieli odejść ze stanu duchownego. Niejednokrotnie siłą byli usuwani z urzędów i probostw. Na ich miejsce powoływano duchownych kawalerów, którym pozwalano trzymać u swego boku niesakralne nałożnice, jeżeli tylko wpłacili roczny podatek do papieskiej kasy.
Moralność kleru szybko osiągnęła dno! „W bardzo wielu klasztorach nie zachowują się wcale reguły klasztorne, nie pozostało w nich ani wiary w Boga, ani żadnych uczuć religijnych. Rozpusta między mnichami i mniszkami doszła do takiego stopnia, że jest hańbą ją nazywać. Mnisi i mniszki nawet razem mieszkają, a ponieważ życie świeckie wkradło się do klasztorów, ono wprowadziło ze sobą i tam ulokowało kokotki, utrzymywane przez wszystkich. Zatwardziałe w swych zbrodniach kpią sobie ze mszy i obrządków religijnych. Wiele zakonnic pozostaje w płciowym związku z prałatami i superiorami, jak również z mnichami. Rodzą dzieci w klasztorach. Dzieci mnichów i mniszek lokują się później w klasztorach... Najsmutniejszym zaś jest to, że wiele z nich morduje swe dzieci zaraz po przyjściu na świat. Niezależnie od tego zakonnice służą u księży i mnichów za gospodynie i kucharki, mając przy tym staranie o ich erotyczne uczucia" - to słowa papieża Grzegorza XII (1406-1415). |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
KaziuZazel
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 23:50, 19 Lut 2007 |
|
Mit kapłańskiego powołania
Wszystko, co uczynił Bóg Pismo kwituje stwierdzeniem, że „było bardzo dobre”. Znaczy to, że to „wszystko” było(miało być?- bo czyż jest?) nie tylko doskonałe w swym wymiarze fizycznym ale też doskonale komponować się we wszystkich mechanizmach regulujących życie na Ziemi, z moralno- religijnymi na czele... Jest to o tyle dziwniejsze, że owe wszech-mechanizmy moralne, zamiast, jak nakazuje rozum, być danymi „życiu” na samym początku jego rozwoju, tak aby życie miało się czym kierować i nie wymyślać kłów i pazurów - o dziwo zjawiły się na samym końcu tego procesu, kiedy wszystko, co było do wynalezienia i okrutnego zastosowania zostało wynalezione i zastosowane a sam człowiek - ukoronowanie procesu stawania się życia stał się cokolwiek przypadkowym, nieporadnym posiadaczem rozumu - najgroźniejszej broni ofensywnej wszechczasów, dzięki któremu wciąż zachowuje się pośród innych gatunków jak małpa z brzytwą, wpuszczona do arsenałów pełnych wszelakich odbezpieczonych broni i komputerów z jedynym obnażonym, za to startowym, niczym nie zablokowanym guzikiem na wierzchu...! Rozumu, którego jakże często musi się zaprzeć a w jego miejscu pozwolić usadowić się wierze, złożyć szumne i wzniosłe deklaracje religijnej lojalności by cokolwiek w stadzie sobie podobnych znaczyć lub w życiu dokonać...
Zatwardziały religiant powie, że niezwerbalizowane, boskie „naturalne prawa moralne” legły u początków wszelkiego stworzenia, a na dowód przytoczy swoiście pojmowaną harmonię rozwoju i ekologiczną równowagę pełnych życia biotopów. Niestety pominie oczywiste przyczyny, leżące u podstaw obserwowanej quasi- harmonii i równowagi, a są nimi od zawsze: pojemność i wydajność łowiska i pastwiska, zasoby wody, obecność drzew i zarośli jako warunek utrzymania się przy życiu zwierząt potrzebujących ich do przeżycia, choćby lampartów czy ptaków nadrzewnych, bagien, lasów, grot, skał i wiszarów jako niezbędnej różnorodności środowiskowej, stanowiącej ostoję gatunków, które z racji swojego ewolucyjnego przystosowania stopniowo je zasiedlają.
Dalej są to krótko i długoterminowe, zmienne warunki środowiskowe determinowane kataklizmami geologicznymi w postaci wybuchów wulkanów, trzęsień ziemi, osuwiskami o wielkiej skali, zmianami pogody, klimatu, średnich temperatur i opadów, determinujące z kolei ilość, kondycję i jakość bazy pokarmowej ofiar a tym samym ostro i tragicznie, bo niejednokrotnie poprzez śmierć głodową dyskryminujące ilość polujących na nie drapieżców. To zawsze wymusza zaistnienie optymalnych, „bez wątpienia naturalnych” mechanizmów samoregulacji, subiektywnie postrzeganych jako przejaw działania odwiecznych,„niepisanych praw moralnych czy naturalnych”, oczywiście przez kogo by jak nie przez Boga wpisanych w te skomplikowane mechanizmy proporcji pomiędzy kłami, pazurami z jednej a wydajnością pastwisk, czujnością zmysłów czy długością nóg potencjalnych ofiar z drugiej strony...
Piękne słowa, niestety, nie wytrzymały próby czasu a opisywane przez nie owo „wszystko bardzo dobre” w życiu codziennym okazało się nie mieć niczego z mechanizmów ponoć przez Boga wbudowanej im wewnętrznej harmonii i doskonałości. Znalazło to wyraz w tęsknocie niewątpliwie humanistycznej proweniencji, wyrażonej na kartach Biblii, kiedy to wrażliwy a przerażony bezwzględnością panujących w naturze zwyczajów autor wysnuł pobożne życzenie, że nadejdą czasy, iż „wilk z barankiem paść się będą a lew jako wół plewy jeść będzie” zaś „dziecko, które rządzić nimi będzie bez lęku zapuści swą rękę do dziury żmijowej”.
Słowa okazały się być jedynie pobożnymi życzeniami ich ziemskich autorów a czytającym je - choć niestety, nie wszystkim - uzmysłowiły fakt, że glina, papirus, pergamin i papier wszystko wytrzymają i żadnych sformułowań się nie boją...
Niestety, niezrażeni tym hierarchiczni religianci, widząc spustoszenie, jakie puste słowa wkładanych Bogu w usta ich własnych, nabożnych życzeń uczyniły w logice narodów, jak są pomocne w nieskrępowanym, bujnym rozwijaniu wiary typu religijnego - doskonałego zamiennika rozumu, i podawaniu do wierzenia najbardziej infantylnych fantasmagorii, widząc w tym znakomity, jak najbardziej merkantylny interes - poszli wkrótce na całość i postronny, wnikliwy a krytyczny obserwator ma dziś niezłą zagwozdkę, by idąc przez życie nie potrącić na swą zgubę żadnej nici z przeogromnej, globalnej pajęczyny religijnych zaklęć, utkanej z wdzięcznej materii słów i mentalnie oraz moralnie nie uwikłać się w jej wszechobecną sieć...
Życie okazało się być nieustanną walką między posiadaczami kłów, pazurów, broni chemicznej (jady i enzymy) i bakteriologicznej (zjadliwe bakterie i wirusy) a trudna dla organizmów do uzyskania i utrzymania wewnętrzna równowaga bakteriologiczna oraz immunologiczna stała się głównym wyznacznikiem ich „być albo nie być”- owego [b]limes wszystkiego, „co się rucha na Ziemi...”[/b]. Nigdzie śladu boskiej, instrumentalnej, obiecywanej „ ojcowskiej opieki”, a jedynego, postrzeganego w tym wymiarze Boga ludzie personifikowali... np. na niebie, gdy wschodził, by dawać dzień, dobrotliwie ogrzewać i budzić wszystko do życia oraz wypasu na zroszonych trawą łąkach - i zachodził, by na niebie ustąpić miejsca bogowi nocy, kojącemu niektóre swoje dzieci do snu, innym stwarzającemu wyśmienitą okazje do wypróbowania wyrafinowanych technik nocnego polowania na uśpionych...
Przypuśćmy jednak, (kto wie, czy nie słusznie?) że nie wszystko, co rozstrojony w swych cechach ojcowskich „od Sasa do lasa” Bóg upierdliwych religiantów powołał do istnienia jest ułomne, podlega korozji i erozji w/w czynników biologicznego i psychicznego stresu, czasów i filozoficznych nurtów, entropii, atrofii, dekompozycji składu, starzeniu się, demencji, zwietrzeniu itp. zjawiskom, że jest jednak na tym nieudanym świecie coś, co jest dla niego, a przynajmniej okupujących go przedstawicieli rasy dwunogich „bardzo dobre, słuszne i zbawienne”. Jednym z takich tworów, ponoć bez reszty podlegających odgórnemu sterowaniu z Centrali, co do prawdziwości których wierzący nie powinni mieć żadnych, ale to żadnych wątpliwości, choćby z tej przyczyny, że wstydliwy merkantylizm powodów, leżących u podwalin „powołań” rychło uszlachetniono, nadając mu przyczynowo- skutkowy stygmat tym razem „boskiego powołania”, czym doskonale zapuszczono „końce w wodę” nieweryfikowalnego dogmatu, podciągnięto i implantowano „powołania” do grona „sakramentów świętych” - i z doktrynalnym rozmachem ciśnięto z ołtarzy motłochowi na pożarcie...
Wierni (według zasady BMW) żadnych więc wątpliwości nie mają, ot, choćby wielki autorytet Solidarności Wałęsa, dla którego „ksiądz to święty człowiek”, albo ta biedna, starsza wiekiem, dusząca się od płaczu parafianka, przed mikrofonami u Brygidy deklarująca księdzu Jankowskiemu swoją głęboką niewiarę... bynajmniej nie w religijno- polityczne farmazony, które Jankowski od lat plecie podobnym sobie farmazonom, ale... w oskarżenia o podtekście seksualnym, padające pod adresem Jego Dostojności ks. prałata...!!
Wierzą w niewinność „swoich” kapłanów coraz bardziej „na siłę”, choć ostatnimi czasy odsetek takowych wiernych dramatycznie spada po wyjściu na wierzch prawdziwego oblicza moralnego kasty nadludzi, „powołanych przez Boga” do pilnowania jego ziemskich interesów, które, jak wszem i wobec wiadomo, kazał swoim „powołanym, oddanym i wiernym” budować a ze wszystkich sił, z całej duszy, całym swym umysłem i umiejętnościami o dobra ziemskie Prawdziwego Kościoła zabiegać...
Biblia sobie, wyssane z soborowego "palca" teorie kościelne sobie a życie- jak w przypadku „doskonałości wszystkiego, co było bardzo dobre” - sobie, i znów wygląda na to, że Bóg Ojciec, który - tak twierdzą „zainteresowani w sprawie” - zainicjował w pewnym momencie dziejów Ziemi nieustającą akcję pod nazwą „święte powołania kapłańskie”, dał ciała na całej linii, bowiem wszystko wskazuje na to, że „powołując” do życia iście monstrualną, bezczelnie bezkarną kapłańską „spółkę z nieograniczona nieodpowiedzialnością” pewnie się wystraszył skali rozpętanego zła, zostawił rozgrzebany interes, spakował manatki i wyjechał na ryby, pozostawiając uruchomionego „samograja” bez jakiegokolwiek ideologiczno - moralnego a także penitencjarnego nadzoru!! Bo jakże może inaczej być, skoro to, co wolą swą powołał do istnienia „nam wszystkim ku zbawieniu” okazuje się być jednym z najbardziej zepsutych, rozklekotanych, warczących i zgrzytających mechanizmów, jakie zna cud stwarzania przez Niego rzeczy wyłącznie „bardzo dobrych”?? Przecież żaden przy zdrowych zmysłach wierny (a są gdzieś tacy?) nie uwierzy, że Bóg do sutannowej armii obrońców swych interesów i doktryn celowo, z rozmysłem, premedytacją i cynizmem, na jaki stać tylko bogów, powołuje mizoginików, sadomasochistów, perwersyjnych zboczeńców, pedofili, pederastów, hedonistów, materialistów po to tylko, by pozwolić im na pełną religijno- doktrynalną swobodę oraz interpretacyjną dezynwolturę, z jaką ci „wybrańcy” traktują (ponoć Jego) spisane słowo, by na domiar złego kryć ich potem i osłaniać swoim boskim majestatem na pośmiewisko prawu oraz sprawiedliwości...?!
(Z drugiej strony problemu patrząc można, a nawet należy wysnuć krańcowo odmienne wnioski – skoro wszyscy kapłani to - mimo swoich seksualnie zdeformowanych skłonności i całej gamy innych, nawet wśród zwykłych parafian tępionych z całą bezwzględnością przywar – jak naucza Kościół w 100% ludzie powołani przez Boga – to widać taka Jego wola i nic Watykanowi do tego, a w szczególności do wydawania jakichś dyskryminujących, przesiewczo-odsiewczych instrukcji wiążących przy naborze do seminariów! Skoro jednak bez jakiejkolwiek refleksji, bez uświadomienia sobie faktu watykańskiego włażenia w boskie kompetencje-omnipotencje takowe instrukcje są wydawane i obowiązują – o kant kazalnicy rozbić mit kapłańskiego powołania do świętości i kapłańskiej posługi!)Nie ma trzeciej drogi: albo (boskie powołanie), albo (pic na wodę, fotomontaż)...
Nie może inaczej być jeno tak, że Bóg - niczym zdegustowany i obrażony Wałęsa - pojechał na ryby i utonął ( a może, pomny niedobrych doświadczeń, nabytych podczas stwarzania naszego Wszechświata pierzchnął pomiędzy czarne dziury i kreuje gdzieś inny, lepszy?) skoro jako (S)twórca odpuścił sobie na wszystkich odcinkach inwestycji i pozwolił, by smar moralny jego spisanego Słowa został przez udziałowców tak szybko zastąpiony w samograju przez ordynarny a wysoce relatywny co do wartości „szmal”, by pseudokonserwatorzy sypali Mu do mechanizmu piasek dogmatów i kwas soborowych doktryn, aż od zacierającego się coraz mocniej w różnych miejscach światowego mechanizmu religijnego samograja w całym świecie śmierdzi - a to pederastią, a to pedofilią kapłanów na wszystkich szczeblach, a to innymi odmianami „relatywizmu moralnego, hedonizmu i zła wszelakiego zepsucia, które czyni człowiek” a co, jak wiemy z obficie wydalanych przez Ojców Kościoła dysertacji, zawsze ich niezmiernie brzydziło i mierziło, gdy nam ku zbawieniu budowali podwaliny Świętego, apostolskiego Kościoła, poza którym już niczego miało nie być, ze zbawieniem włącznie...!!! I wybudowali...!! „Ko(ściół)ń, jaki jest, każdy widzi...”
Niestety, widać jak na dłoni, że i ta dziedzina „doskonałego boskiego oddziaływania” poprzez powołania okazała się być Bogu wmówioną, Bogiem, niczym kiepskim stemplem krzywo podpartą, a tak naprawdę zbudowaną jedynie ze słów ludzkiego języka, zaś rzekomi „powołani” w ciągłości instytucjonalnej Krk okazują się być każdorazowo a to zgrają zboczeńców o przeróżnych, koszmarnych nieraz dla narodów całego świata, za to prowadzących ich na ołtarze mizoginicznych czy seksualnych fobiach, purpurowych biznesmenów, sutannowych manipulatorów marionetek połączonych wspólną im nicią klientelizmu ludzi interesownych, we wspólnocie sakramentalnie immunizowanej mających wygodną, bezpieczną niszę do przetrwania i bezkarnego uprawiania swych niecnych praktyk... Bezkarnego, gdyż wyroki w zawieszeniu nie są żadną dolegliwą karą, są bowiem jak miecz, jak rózga, jak pejcz, pała i pistolet policjanta wiszące sobie na ścianie- czy wisząc czynią komuś krzywdę, wymierzają karę lub elementarną sprawiedliwość???
Temida nawet na sali sądowej ślepą jest jak jednodniowy szczeniak, a cóż dopiero, gdy podsądny wychodzi z Sali, odwraca się od jej ślepego oblicza i wraca do gnoju, z którego chciano go oskrobać i umyć - czy to do seminarium czy za ołtarz swojego kościółka, bazyliki lub innego sakralnego kurnika, bo to zarówno dla gnoju jak i taplającego się w nim gnoja naprawdę jest wszystko jedno z uwagi na jego tam wielowiekowy dostatek. Swój zawsze ciągnie do „swego”, a cóż dopiero, gdy ma do tego wyraźne, boskie(sic!) powołanie!!? Wtedy nie ma innego wyjścia, może nawet nie chce- ale cóż z tego, skoro musi!! Nadrzędny imperatyw „powołania kapłańskiego”, niczym druga natura - ciągnie takiego wilka do lasu, gdzie pełno Czerwonych Kapturków i małoletnich Jasiów, więc "słynny prałacie", jak to mówią po inseminariach- żyć nie umierać, wybierać i przebierać, bo kto dziś ruszy boskich koryfeuszy?! Każdy prokurator się rozkraczy, gdy wokół bezchmurna... pogoda dla (sutannowych) bogaczy!! |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
ben
Dołączył: 18 Lut 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 1:14, 23 Lut 2007 |
|
KaziuZazel napisał: |
Mit kapłańskiego powołania
...............] |
Bez urazy ...ale zgubiłem gdzieś na początku wątek tej kryminalno -seksualnej dywagacji .
To w końcu ty jesteś ZA czy PRZECIW ?? Bo to gdzieś mi ...uciekło. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Pią 18:19, 23 Lut 2007 |
|
ben napisał: |
KaziuZazel napisał: |
Mit kapłańskiego powołania
...............] |
Bez urazy ...ale zgubiłem gdzieś na początku wątek tej kryminalno -seksualnej dywagacji .
To w końcu ty jesteś ZA czy PRZECIW ?? Bo to gdzieś mi ...uciekło. |
ben-uś (bez urazy) czyś Ty Czcigodny w życiu przeczytał jakąs ksiązkę - no chociażby broszurkę od początku do końca?
Może masz jakieś problemy charakterologiczne i zaburzenia koncentracji?
Trzeba ćwiczyć. na tym forum będziesz mial jeszcze nie jedną okazję.
Wytrwałości!
No a co do tematu? Masz jakiś punkt widzenia w kwestiach celibatu? |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
ben
Dołączył: 18 Lut 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 0:24, 24 Lut 2007 |
|
Redemptor napisał: |
[...............
No a co do tematu? Masz jakiś punkt widzenia w kwestiach celibatu? |
A w ogóle to należy taki punkt mieć ?????
A dlaczego ???
Jest to zalecenie papieża ,a jak je zmieni to nie będzie celibatu .
...i o czym tu deliberować ????
Takie jest prawo *monarchii* i tego nie zmienisz i nie bądż pan ...."frajer" . |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Sob 12:03, 24 Lut 2007 |
|
ben
Cytat: |
A w ogóle to należy taki punkt mieć ?????
A dlaczego ???
Jest to zalecenie papieża ,a jak je zmieni to nie będzie celibatu .
...i o czym tu deliberować ????
Takie jest prawo *monarchii* i tego nie zmienisz i nie bądż pan ...."frajer" |
Oczywiście można nie mieć żadnego zdania w tym temacie i nie zabierać glosu, ale skoro jużeś się wtrącił, to chyba nie po to aby przerwać czytanie i myślenie "w polowie zdania".
Masz rację. Papieże wymyslili celibat i na razie obowiązuje. Jest natomiast wiele z tym problemow o czym z pewnoscią Stolica Apostolska wie, tym bardziej że coraz częściej kwestionuje się teologiczne podstawy.
Obowiązkowy celibat był obcy praktyce kościoła apostolskiego. Przykładne małżeństwo i dobrze wychowane dzieci były w pierwszych wiekach chrześcijaństwa warunkiem, żeby można było pełnić funkcję duchownego a nawet biskupa! Przecież w Piśmie stoi - jak byk - jaki powinien być biskup, jakim mężem i jakim ojcem rodziny.
Nie tak dawno na zlecenie episkopatu przeprowadzono wśród księży nadzorujących w diecezjach formację kapłańską ankietę „Model kapłana XXI wieku”. Odpowiedziało 39 z 42 diecezji. Oto w kolejności wskazanej przez ankietowanych główne zagrożenia dla polskiego duchowieństwa:
- materializm,
- brak ducha wyrzeczenia i ofiary,
- wygodnictwo, konsumpcjonizm, czyli przedkładanie wartości finansowych nad duchowe,
- braki dojrzałości osobowej uczuciowej i psychicznej,
- dążenie do sukcesu i kariery, nadużywanie alkoholu,
- braki w kulturze osobistej,
- niewłaściwe przeżywanie własnej seksualności.
Poza tym: brak gorliwości i zapału duszpasterskiego, niedbałość w sprawowaniu liturgii, traktowanie kapłaństwa jako zawodu, a nie powołania, brak pogłębionej wiedzy teologicznej. Zastanawiające, że aż 74 proc. ankietowanych domaga się uruchomienia ośrodków pomocy kryzysowej dla księży alkoholików. Z satysfakcją należy odnotować, że są sprawy, w których episkopat i krytycy Kościoła mówią jednym głosem.
Jest zatem o czym dyskutować. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
ben
Dołączył: 18 Lut 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 0:57, 25 Lut 2007 |
|
Redemptor napisał: |
.......... |
Ale ty lubisz deliberować ,pieprzysz jak najęty .Skoda tylko że przeczytawszy twój 1-den post wie się już co jest w innych .
A co te twoje dywagacje NOWEGO dają ,jakoś nie zauważyłem .
Wiem jak kiedyś było ,wiem jak jest dziś ,a jutro będzie tak jak zarządzi papa . A jakoś nie tęskno mi aby jakaś baba w papilotach kręciła się po zakrystji .
Zresztą przecież jak zniosą celibat to będzie to przyimek do twojej aprobaty ,a przecież obaj wiemy że w takiej sytuacji zagroziło by to twojemu zdrowiu i życiu ,bo atak apopleksji z tego powodu mógłbyś nie przeżyć . |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
~Pacyfka
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z choinki ^^
|
Wysłany:
Nie 10:29, 25 Lut 2007 |
|
ej dobra kolesie... koniec tego nadawania na siebie
Ben i inni:
Jesli posty Re..demptora sa zbyt dlugie to ich nie czytajmy, a nastpępstwem tego będzie brak naszych komentarzy w jega tematach. Dzieki temu unikniemy zbędnej złosliwosci. (Taak sobie rano wstałam i wpadłam na ten genialny pomysł )
"CZCIGODY" kolesiu Redemptorze jesli ktos nie chce czytac twoich cytatow to nie znaczy ze nie czyta książek... wrecz przeciwnie. Ja przynajmniej czytam ich bardzo duzo i wlasnie dzieki temu potrafie wypowiadac sie wlasnymi slowami a nie cytatami wykutymi na pamieć. <sciana> Naucz się ze nauka polega tez na zrozumieniu
Tu nie mialo byc nic zlosliwego. Jak bylo to szczerze przepraszam ; D |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Nie 10:56, 25 Lut 2007 |
|
Czcigodni a może i nawet Wielebni!
Dzisiaj w kartce z kalendarza wyczytałem:
"Im mniejszy rozum tym większa zarozumialość"
Wszystkie moje posty, szczegolnie te inicjujące temat są w miarę rozbudowane, bo z reguły nie można jednym czy kilkoma zdaniami wyrazić myśli w miarę wyczerpujacej - czego właśnie wasze "bąknięcia" są najlepszym dowodem. Zbiorowy ostracyzm - do czego nawoluje Czcigodna a moze i Wielebna - to kolejny dowód na intelektualną pustkę w łepecie. Tak reagują bezsilni wobec braku wiedzy - czyli argumentów, co na jedno wychodzi.
Tak się zastanawiam ki diabel Was tu przywlókł i po co?
Żałośni jesteście z tą swoją indolencją i zarozumiałością. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
~Pacyfka
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z choinki ^^
|
Wysłany:
Nie 11:01, 25 Lut 2007 |
|
no prosze... ja tu chcialam uprzejmie wszystko zalatwic a tu przyszedl taki Re.. cos tam i nawija o tej swojej mądrosci...
"Im mniejszy rozum tym większa zarozumialość"
no... u ciebie to sie zgadza w 100% ) |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
adusia
Moderator
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 11:02, 25 Lut 2007 |
|
Redemptor napisał: |
Czcigodni a może i nawet Wielebni!
Dzisiaj w kartce z kalendarza wyczytałem:
"Im mniejszy rozum tym większa zarozumialość"
Wszystkie moje posty, szczegolnie te inicjujące temat są w miarę rozbudowane, bo z reguły nie można jednym czy kilkoma zdaniami wyrazić myśli w miarę wyczerpujacej - czego właśnie wasze "bąknięcia" są najlepszym dowodem. Zbiorowy ostracyzm - do czego nawoluje Czcigodna a moze i Wielebna - to kolejny dowód na intelektualną pustkę w łepecie. Tak reagują bezsilni wobec braku wiedzy - czyli argumentów, co na jedno wychodzi.
Tak się zastanawiam ki diabel Was tu przywlókł i po co?
Żałośni jesteście z tą swoją indolencją i zarozumiałością. |
wiesz, tak sie składa ze posty nie musza byc krotkie ale nie musza byc mega dlugie tego sie po prostu nie da czytac Czcigodny Redemptorze. I sam jesteś żałosny bo jak cie prosimy zebys pisal troche krocej to szczelasz fochy i dalej robisz swoje. pisz se ksiazki jak masz potrzeby pisania nie wiadomo jakich dlugich tekstow a na forum daj troche krotsze... |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Nie 11:32, 25 Lut 2007 |
|
adusia
Cytat: |
wiesz, tak sie składa ze posty nie musza byc krotkie ale nie musza byc mega dlugie tego sie po prostu nie da czytac Czcigodny Redemptorze. I sam jesteś żałosny bo jak cie prosimy zebys pisal troche krocej to szczelasz fochy i dalej robisz swoje. pisz se ksiazki jak masz potrzeby pisania nie wiadomo jakich dlugich tekstow a na forum daj troche krotsze... |
Tak jest Wasza Wielebność! |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
adusia
Moderator
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 11:41, 25 Lut 2007 |
|
zobaczymy :/ ... |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Nie 17:32, 04 Mar 2007 |
|
To co z tym celibatem?
Stanowi źródło zepsucia czy nie?
To boży nakaz ewangeliczny czy fochy i fanaberie papiestwa? |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Czw 19:35, 10 Sty 2008 |
|
W okresie ostatniej dekady (1997-2007) organa ścigania objęły postępowaniami 86 księży (zakonnych) dewiantów seksualnych - w większości pedofilów. Nie ma żadnej innej grupy zawodowej tak skażonej tą dewiacją.
Opiszę ważniejsze z tych spraw - niech owieczki w imię PRAWDY wiedzą. Nasz Dziennik - deklarujący prawdę i tylko prawdę nie wspomniał o żadnym z tych przypadków.
Zacznijmy od najnowszego - tragedii w podkarpackiej wsi Hłudno.
Szła ścieżką, rozpoznając na śniegu ślady syna. Nagle go zobaczyła. Jego stopy nie dotykały ziemi. Marta i Zbigniew Obłoj z podkarpackiej wsi Hłudno chyba nigdy nie otrząsną się po samobójczej śmierci Bartka.
Był grudniowy piątek. Ich 13-letni syn wrócił ze szkoły i zaraz wybrał się na sanki. Spieszył się, bo po południu miał służyć do mszy w miejscowym kościele.
Proboszcz oskarżył Bartka o kradzież i pieniędzy. Podobno zginęło 500 czy 700 złotych. Około dziewiętnastej, zaniepokojona nieobecnością syna matka, postanowiła go poszukać. Powiada, że bywało czasami, że zasiedział się u kolegi. Za domem jest ścieżka i zobaczyła świeże ślady na śniegu. Poszła tamtędy i szok, odkryła zwłoki dziecka wiszące na drzewie.
Zaczęła krzyczeć i wzywać pomocy. Usłyszeli ludzie, przyjechało pogotowie. Niestety, było już za późno.
W niedzielę Marta i Zbigniew odnaleźli list syna. Leżał na półce pośród jego rzeczy. Bartek napisał w nim „do pozostałych":
Cytat: |
Pożegnanie
Nie nawidzę tego Łysego, tego pedofila (...). Musiałem to zrobić, ponieważ mówił, że ja go okradłem. Ale ja przysięgam na Boga, że tego nie zrobiłem...". Ale jemu tego nie powiem. To co napisałem oddać policji. I żeby go zabrali z parafi bo to pedofil. Nie chce być gwałcony przez niego. Niewiem o jaką smycz mu chodzi. To co jest moje oddać potrzebującym”
Obłój Bartek |
We wtorek odbył się wielki pogrzeb... z udziałem – o świętobliwa zgrozo o sakralna obłudo! - księdza pedofila! Prowadził ceremonię, jak gdyby nic się nic stało. Na nic zdały się protesty rodziny i mieszkańców miejscowości, żeby proboszcz sprowadził innego księdza.
Mieszkańcy wsi, wciąż w szoku, dopiero teraz zaczynają mówić otwarcie o swoim proboszczu. Ksiądz Stanisław Kaszowski, który „duszpasterzuje” tam od 11 lat, do kryształowych kapłanów bowiem nie należy. Już dawno wiedziano, że prawdziwym bogiem jest dlań seks, mamona i najnowszy mercedes, którego dorobił się w małej wiosce. Jest przy tym apodyktyczny, czasem bezczelny. Parafiane z delegacją byli w jego sprawie u biskupa w Przemyślu, ale nawet ich nie przyjął. Nie reagował też na listy. Najgorsze było to, że proboszcz (lat 59), znęcał się nad dziećmi. W 2005 roku pobił dziewięcioletnią Karolinę, co potwierdziła potem obdukcja, ale sprawa przyschła, bo ksiądz się przestraszył i ukorzył przed rodziną dziewczynki - prosił o wybaczenie, obiecując poprawę, podpisał stosowne oświadczenie.
Podczas lekcji religii książką bił dzieci po głowie i szarpał za uszy. Na skargi ludzi nie reagował ani dyrektor szkoły, ani nauczyciele. A przecież wiedzieli doskonale o tym biciu, obrażaniu i znieważaniu uczniów.
Pożegnalny list, który pozostawił Bartek, zawiera jeszcze inne, bardzo niepokojące treści. Sprawą zajmuje się prokuratura w Brzozowie.
Tymczasem proboszcza biskup diecezjalny wyprowadził i osadził w Iwoniczu Zdroju – teraz tam „pasterzuje”.
---------------
Maloletnich którzy wybrykiem w klasie doprowadzili do samobójstwa koleżankę szkolną zamknięto w Domu Poprawczym. Ksiądz ...no tak, nie nie ma domow poprawczych dla księży... bo są "za karę" lepsze parafie. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|