Autor |
Wiadomość |
Redemptor
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Nie 16:03, 28 Mar 2010 |
|
Dzięki pewnej katolickiej lekarce opinia publiczna w Polsce i na świecie mogła wreszcie dowiedzieć się, dlaczego kobiety nie mogą piastować w Kościele żadnych stanowisk. Bo mają miesiączkę, z powodu której puchnie im mózg.
Teologia katolicka naucza, że głównym powodem niedopuszczania kobiet do funkcji kapłańskich jest rzekomo tradycja wywodząca się od czasów jezusowo-apostolskich. Chodziło o to, że Jezus nie wybrał kobiet do grona apostołów, a jego następcy w Kościele nie uważali za stosowne ordynować je do posług duchownych. Pomijam już pokrętność i obłudę tego uzasadnienia dyskryminacji kobiet w Kościele, ale chcę zwrócić uwagę, że Kościół nie stosował nigdy w tej dziedzinie argumentacji medycznej czy udającej medyczną.
Najwyraźniej jednak w środowiskach katolickich idzie nowe.
Lekarka i publicystka katolicka Hanna Wujkowska podczas konferencji na Uniwersytecie Warszawskim postanowiła nadrobić braki w argumentacji dotyczącej kościelnego lekceważenia kobiet. Do listy powodów, dla których Kościół uważa je za gorsze od mężczyzn, dorzuciła i ten, że... mają miesiączkę. Według tej pani, miesiączka, a właściwie tzw. okres napięcia przedmiesiączkowego, charakteryzuje się „opuchliną mózgu" spowodowaną zaburzeniami w gospodarce płynami fizjologicznymi organizmu. Dlatego przez kilka dni w miesiącu kobiety, zdaniem z bożej łaski doktorki, głupieją i nie nadają się do kierowania tak wielkimi instytucjami jak Kościół.
Wywody pani Hanny zdobyły już spory rozgłos w kraju i wywołały niemałe rozbawienie środowisk medycznych. Nie będę się tu zajmował polemiką z jej poglądami, bo szkoda na to czasu, pochylę się tylko bezbożnie nad logiką jej rozumowania i płynącymi zeń konsekwencjami. Jeżeli miesiączka tak strasznie upośledza kobietę, że nie nadaje się ona do kierowania ważnymi instytucjami, a tylko do funkcji rozrodczo-macierzyńskich, jak chciałby Kościół, to nie wydaje mi się, że wnioskowanie to jest poprawne. Uważam, że kierowanie parafia a nawet diecezją wymaga znacznie mniej zdrowego rozsądku i determinacji niż wychowanie gromadki dzieci. Skutki irracjonalizmu w domu są znacznie bardziej dramatyczne niż w kierowaniu sprawami administracyjnymi. Skoro Kościół odebrał kobietom funkcje kapłańskie, to - zgodnie z własną logiką - powinien im także zabrać funkcje wychowawczo-opiekuńcze. Tylko co wtedy zostałoby biednym katoliczkom? Gotowanie, sprzątanie i świadczenie usług seksualnych mężom i proboszczom? A skoro jesteśmy przy problemach hormonalnych, to na zaburzenia z nich wynikające cierpią także mężczyźni. Czy mądrość ludowa nie mówi przypadkiem o pewnej kategorii panów, którzy - tu przepraszam za dosadność - „myślą łebkiem, a nie głową"? Czy oni nadają się do zarządzania wielkimi instytucjami i czy gwarantują racjonalność podejmowania decyzji?
Kiedy patrzę na Kościół rzymsko-katolicki ostatnich dni pogrążony w aferze pedofilskiej i innych seks dewiacjach, to widzę m.in. właśnie skutki postępowania według „logiki łebka", i to na masową skalę. Nie tyle teokrację, co... fallokrację. Jestem pewien, że w Kościele zarządzanym według demokratycznych procedur wspólnie przez mężczyzn i kobiety nigdy nie doszłoby do takiej fali przemocy seksualnej.
Sama nieszczęsna Wujkowska - doradczyni Marcinkiewicza i Giertycha, była kierowniczka (a jednak kierowniczka mimo „obrzęku mózgu"!) ośrodka zdrowia w Zielonce - jest dla mnie smutnym przykładem przedziwnego syndromu ofiary dyskryminacji. Jako kobieta działa z premedytacją przeciwko kobietom, dokładnie tak jak homoseksualni w dużym odsetku hierarchowie kościelni, którzy stworzyli system skrajnie nieprzyjazny przede wszystkim dla własnych homoseksualistów właśnie. Ale to już temat na inną opowieść. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|